Post malo wnetrzarski, a wlasciwie to wogole nie zwiazany z urzadzaniem domu. Chodzi o koty ( tak w nawiazaniu do niedawno obchodzonego Dnia Kota). Wszyscy, ktorzy mnie podgladaja wiedza o mojej milosci do tych zwierzakow. Kiedy bylam dzieckiem jezdzilismy na wakacje do babci na wies. Byly krowy, kury, kon, kroliki, swinie, pies i oczywiscie kot...czasem, kiedy kocica sie okocila to nawet duzo kotkow. Nazywano mnie wtedy kocia mama. Wkladalam maluszki do koszyka, robilam poduszki i kolderki z lisci buraka, przynosilam znalezione w zbozu mysie gniazda ( teraz nie wzielabym ich do reki za zadne skarby swiata ;)).
Zaraz po tym kiedy przeprowadzilam sie do Wloch, bezpanska kotka podrzucila dwa male kociaki do naszego domu. Zaopiekowalam sie nimi jak dziecmi, pokochalam calym sercem. Moja milosc odwzajemnily z podwojna sila.
Nazwalam ich polskimi imionami: Pazurek i Pan Sadelko. Towarzyszyly nam w wielu momentach naszego zycia. Przezyly narodziny dzieciakow, remonty domu, uczestniczyly z naszych zabawach, spacerach, piknikach.
Staly sie czescia naszej rodziny. Jeden pieszczoch jakich malo, byl kocim labradorem. Dawal sie ciagnac za wasy, przebierac w sukienki lalki, nosic na rekach... dzielnie znosil kazdego dzieciecego psikusa. Drugi- bardziej placzliwy i niesmialy. Potrzebowal duzo czasu zanim komus zaufal. Od urodzenia nie widzial na jedno oko. Niby bracia, a kazdy byl inny.
Kotki byly z nami juz dziesiec lat.
We wrzesniu nasz ukochany Pazurek zachorowal, przebyl powazna operacje i wszystko wydawalo sie isc we wlasciwym kierunku. Biegal, polowal, przytulal sie jak zawsze.
Niestety w grudniu dostalismy przykra wiadomosc, ze kotek ma raka... Kolejne zastrzyki, leki, wizyty u weterynarza...
Nie udalo sie nam wygrac z choroba....niestety. Wszystko to dzialo sie w tak blyskawicznym tempie...
Minely juz dwa miesiace kiedy go nie ma i tak jakos smutno i pusto.
Drugi kotek z niesmialego kocura przemienil sie w pieszczocha, ktory najchetniej wylegiwalby sie na naszych kolnach. Chyba i on potrzebuje teraz naszej blskosci.
Z pewnoscia Pazurek byl dla mnie najwspanialszym kotem pod sloncem... i ciesze sie, ze przez dziesiec lat moglismy byc razem...choc to zdecydowanie zbyt krotko...
Pozdrawiam wszystkich kocich milosnikow,
Magda
Kochana bardzo mi przykro, że ukochany koteczek odszedł od Was. Wiem, jakie to smutne, gdy trzeba pożegnać przyjaciela, który był obok przez wiele lat.
RispondiEliminaŚciskam Was serdecznie <3
Dziekuje
EliminaA mile slowa! Sciskam mocno♡