venerdì 23 ottobre 2015

Slubnie






Witam serdecznie!

Dzien slubu. Mialam ich dwa- cywilny i koscielny. Jeden we Wloszech a drugi w Polsce. Dwa przyjecia weselne, dwie sukienki, dwa bukiety. Zamieszanie, stresior jak nie wiem co i szczescie...przeogromne, nie dajace sie opisac. Euforia, ktora prawie przyprawiala o skrzydla.
Moj slub wspominam jako cudowne wydarzenie i chetnie, gdyby to bylo mozliwe, przezylabym go jeszcze raz, z tym samym mezczyzna, z tymi samymi goscmi w tym samym miejscu.
Pisze dzis o  moim slubie, gdyz dostalam ostatnio nietypowe zamowienie na bukiet slubny z materialowych kwiatow. Troszke sie zdziwilam. Moj bukiet byl z pieknych zywych kremowych roz, a tu kwiaty z materialu. Nie znam sie na modzie slubnej i na trendach obecnie panujacych, ale poszperalam troche w necie i rzeczywiscie, bukiety z materialu sa teraz bardzo popularne. Zwlaszcza te w pastelowych kolorach, w stylu shabby.
Dosyc dlugo glowkowalam jak wykonac bukiet, przeciez nie mozna zartowac z najwazniejszego dnia w zyciu. W koncu powstal on:




Do jego wykonania uzylam naturalnych materialow takich jak len i bawena. Wszelkie swiecidelka kupilam na targu antykwariackim- maja wiec i one swoja historie ( miejmy nadzieje, ze przyniosa szczescie pannie mlodej :) )



Do tego koronki, perelki... W sumie, z rezultatu jestem zadowolona. Jest to pierwsze tego typu zamowienie i jak na pierwszy raz jestem mega zadowolona.


Moja szescioletnia corka z ogromna checia wcielila sie w role modelki... jej, jak te nasze dzieci szybko rosna!


Jakie Wy mialyscie bukiety? Zdecydowalybyscie sie na materialowe kwiaty czy jednak urok tych zywych jest nie do zastapienia?

pozdrawiam Was serdecznie,
Magda

lunedì 19 ottobre 2015

Chyba to juz jesien. Pazdziernik na Debowej.



Czesc wszystkim!
Minal juz miesiac roku szkolnego. Sofia calkiem niezle sobie radzi jak na pierwszaka. Ku mojemu zadowoleniu, nie marudzi bardzo przy odrabianiu prac domowych i przy porannym wstawaniu. Jeden raz w tygodniu chodzi na stolowke, ktora niestety spedza jej sen z powiek. Posilki sa zbilansowane i dopasowane do wieku uczniow. Pasta, risotto, mieso, ryby, warzywa, owoce... wszystko jednak wg mojej corci smakuje jak trawa i ma konsystencje gumy. Zdecydowanie nie jest to jej ulubiony dzien tygodnia. Bardzo chetnie chodzi tez do polskiej szkoly w Rzymie. Sama podroz jest dla niej juz atrakcja. Pociag do Placu Sw Piotra a potem autobus jadacy przez samo centrum miasta. Kiedy mamy kilka minut wpadamy jeszcze do ksiegarni, aby poznac nowe pozycje dla dzieci, albo do TIGER'a, w ktorym moglabym zakupic pol sklepu.
Z rozpoczeciem szkoly kupilismy Sofii nowe krzeslo do biurka, ktore rowniez zyskalo nowy look.


Stol przed pomalowaniem mozecie zobaczyc tutaj KLIK. Moim zdaniem teraz wyglada o niebo lepiej.
Jesli chodzi o krzeslo dlugo trwaly dysputy co do modelu :). Mojej corci najbardziej podobal sie model SKRUVSTA (mowa oczywiscie o IKEI):


Calkiem ladne krzeselko. Co mnie zniechecilo to gabaryty. W niewielkim pokoiku takie krzeslo graloby pierwsze skrzypce i nie pozostawiloby miejsca na zabawe.
Ja glosowalam za modelem GREGOR:

 Podoba mi sie design, miekka podusia i plecione oparcie. Corce sie nie podoba, wiec musialysmy pojsc na kompromis. I jak to zwykle bywa z kobietami wybralysmy troszke drozszy model krzesla FEODOR ( ku wyraznemu niezadowoleniu meza, ktory pozostal bez prawa glosu :) ).






 Z wybou jestem baardzo zadowolona. Fajnie komponuje sie z seria HEMNES, ktora wszechobecna jest w pokoiku. Ma ten sam odcien bieli i co wazne (przynajmniej dla mnie) jest super do utrzymania w czystosci. Jedyne, co ktos moglby mu zarzucic to brak kolek na nogach. Dla mnie jest to zaleta. Jest przez to bardziej stabilne i bezpieczne dla dzieciakow i co wazne nie poniszczy podlogi.





Sofi tez jest zadowolona. Krzeslo bylo prezentem na jej szoste urodziny, ktore obchodzila kilka dni temu. Byl tort, najblizsza rodzina i male przyjecie.




***
Na zewnatrz domu panuje natomiast wielki chaos. Przygotowujemy sie do zimy i zdecdowalismy sie na ocieplenie reszty domu, na ktorej nie bylo jeszcze styropianu. Dom wygladal przez kilka dni jak domek Smerfow ;). Byl caly nibieski.




***
Tymczasem w kuchni panuje klimat pt. " Kurkowo mi". Kurki w tym roku obrodzily jak nigdy i nie ma tygodnia, kiedy nie goszcza na naszym stole. Ostatnio ulepilam pierogi z soczewicy wg. przepisu mojej babci okraszone duszonymi grzybami. Poklon dla wszystkich gospodyn, ktore lepia pierogi. Zazdroszcze im cierpliwosci :)



 Byla rowniez zupa kurkowa z buleczkami w ksztalcie dyni. Przepis pochodzi z bloga Moje Wypieki. Oczywiscie te oryginalne byly wizualnie o niebo ladniejsze, ale i tak z rezultatu jestem zadowolona. Polecam!



Przy okazji zrobilam tez wianek z malymi materialowymi dyniami. Czyzby jesien zawitala do nas na dobre?




Pozdrawiam wszystkich serdecznie,
Magda.