lunedì 27 ottobre 2014

Metamorfoza przedpokoju


Witam serdecznie. 

 Kiedy nadchodza pierwsze jesienne chlody zakopalabym sie pod koldra i z chcecia obudzila sie wraz z wiosennymi promieniami slonca. Zdecydowanie jestem cieplolubna :)
Wczoraj po raz pierwszy rozpalilismy w kominku. Dzieciaki byly przeszczesliwe. Zwlaszcze Sebastian, ktory z otworzona buzia patrzyl na plomienie w domu.



Razem z zimnem przyszla tez i pierwsza grypa. Dzieciaki maja lekka goraczke, kichaja i kaszla. Siedzimy wiec w domciu przy cieple kominka, czytamy, ogladamy bajki i rysujemy jesienne obrazki. 
No, ale nie o tym mialo byc :) Dzis post tasiemiec o przedpokoju.
Spelnial on funkcje pokoju wejsciowego, malego saloniku i pokoju dla gosci. Kanapa jest rozkladana wiec w razie potrzeby sluzy jako lozko. Poczatkowo panowaly w nim cieple kolory- lnu, kremowy i braz.

 

Potem krolowaly szarosci. Zmienilam tez ustawienie toaletki i stolika. Azurowe, metalowe krzesla (nie widac ich dobrze na pierwszym zdjeciu ) znalazly sie na tarasie a zamiast nich stanely krzesla drewniane. Kupilismy je na targu staroci za bardzo okazyjna cene. Mielismy szczescie, bo tapicerka byla w nienaruszonym stanie. Tylko czesci drewniane zostaly pomalowane na bialo.
  










Po remoncie przedpokoj zmienil calkiem swoj poprzedni charakter. Nie ma juz w nim kanapy. Nie pelni juz roli pokoju goscinnego.W miejscu okien zostaly wbudowane drzwi do pokoikow dzieci.


Poczatkowo kombinowalam tylko z dwoma krzeslami, ale potem szkoda mi sie zrobilo dwoch pozostalych, aby kurzyly sie w garazu.



Zmienilismy rowniez kolor sufitu. Jako ze w miejscu okien sa teraz drzwi, przedpokoj stal sie ciemniejszy. a mahoniowy kolor sufitu przytlaczal jeszcze bardziej. Dawalo to wrazenie ciemnej piwnicy. Przemalowanie desek na bialo rozswietlilo pokoj i dalo wrazenie lekkosci. I tu skladam uklony w strone Pana Meza, ktory musial polozyc az trzy warstwy bialej farby aby ukryc poprzedni kolor.




Chcialabym zmienic jeszcze kolor drzwi pomieszczenia gospodarczego (czyt. graciarni :)). Kiedys okleilam je tapeta w brazowe kwiaty. Nie wyglada to zle, ale mogloby byc zdecydowanie lepiej. Czekam na jakas wene... inna tapeta? sama biala farba? zobaczymy... kiedys bede sie tym musiala zajac.


Kolo drzwi wejsciowych planujemy zamontowac we wnekach male poleczki z koszykami na rozne przydasie, klucze i drobiazgi wyjete z kieszeni. Moze jakas skrzyeczka na listy i rachunki?



Mam nadzieje, ze nie zanudzilam was moimi przedpokojowymi rozwazaniami. Pozdrawiam wszystkich wytrwalych :)


martedì 21 ottobre 2014

Historia pewnego fotela

Kilka lat temu natknelam sie na pewien sklep. Bylo to bardzo osobliwe miejsce. Sprzedawano w nim przedmioty uzywane, nikomu niepotrzebne. Nie bylo przyklejonych cen, placilo sie co laska a dochod szedl na dom samotnej matki. Uwazam, ze to bardzo fajny pomysl. Ludzie wyrzucaja mase przedmiotow, a przeciez mogly by miec one drugie zycie, u kogos innego. Szkoda, ze sklepik ten nie przetrwal...
Znalazlam tam kilka fajnych mebli. Stare krzeselka z przedszkola.

Stan idealny. Masywne, drewniane, takie jak byly kiedys. Po oczyszczeniu pomalowalam je na bialo. Sluzyly przez ten czas Sofii i teraz beda jak znalazl dla Sebastiana.

Kolejna zdobycza byl fotel. Piekny, ogromny, kojarzacy sie z dziadkowymi opowiesciami przy kominku.

Zakochalam sie w nim od pierwszego wejrzenia. Nie mam wielu zdjec jak wygladal  kiedy go kupilismy. Na tych Sofia jest jeszcze mala - jak ten czas leci !

Potem zaczely sie jego metamorfozy. Pierwsza zmiana bylo pomalowanie drewnianych czesci na bialo.

Fajnie to wygladalo, ale to jeszcze nie bylo to. Wiedzialam, ze musze zabrac sie za zmiane tapicerki, ale nie mialam jakos odwagi, bo nigdy wczesniej sie tym nie zajmowalam. Nie mialam bladego pojecia od czego zaczac. Wtedy przyszly z pomoca zlote raczki meza. Ja szylam, a on naciagal material. I tak wspolnymi silami wyszedl nam fotelik , o ktorym marzylam.

Zostalo mi jeszcze tapicerowanie siedziska, ale ostatnio nie moge sie do tego zebrac. Maszyna lezy gleboko w pudle i pewnie jeszcze dlugo nie ujrzy swiatla dziennego. Brak mi czasu.

giovedì 16 ottobre 2014

Podlogowe zmiany

Witam serdecznie.
 Dzisiaj bedzie post podlogowy. Jeszcze niedawno w naszym mieszkaniu byla ona wylozona plytkami cotto. W krajach srodziemnomorskich sa one bardzo popularne gdyz w lecie daja wrazenie chlodu a zima nie sa zimne tak jak tradycyjne plytki gresowe.


Wiem, ze zdjecia sprzed nie pokazuja w przyblizeniu podlogi, ale mozecie sobie mniej wiecej wyobrazic o co kaman.






 Mialy kolor wypalanej gliny czyli taki pomarancz z brazem. Byly piekne, nadawaly fajnego klimatu, ale.... no wlasnie tych ale to moglabym namnozyc. Byly porowate a co za tym idzie wsiakalo w nie wszystko co upadlo na ziemie. Doczyszczenie plam zajmowalo strasznie duzo czasu. W rzeczywistosci oznaczalo to bieganie za dziecmi ze scierka w reku bo moze a nuz cos im upadnie. Kolejnym minusem bylo pastowanie, ktore oprocz energii pochlanialo duuzo czasu.

W koncu zdecydowalismy sie na panele. Chwala mojemu mezowi, ze stanal na wysokosci zadania i ulozyl wszystko w ciagu dwoch dni. Plytki gresowe zostaly w przedpokoju i w lazience, bo jednak w pomieszczeniach gdzie moze byc wilgoc latwiej z nimi utrzymac czystosc. Z jasnej podlogi strasznie jestem zadowolona i za zadne skarby nie wrocilabym do cotto. Jest z pewnoscia sliczne, ale malo praktyczne. Tu zdjecie po zmianie:


Jak pewnie zauwazylyscie nad kaloryferem zawislo wielkie lustro i polka. Zwiekszylo ono optycznie salon i odwrocilo uwage od grzejnika.  


Pozdrawiam serdecznie

martedì 14 ottobre 2014

Pokoj Sofii


Strasznie podobaja mi sie zdjecia dzieciecych pokoi w pismach wnetrzarskich. Ten lad i porzadek. Ta mala ilosc zabawek ( jesli juz to tylko te drewniane i szmaciane) eh. Pomarzyc mozna. U nas koniki Pony, Barbie i wszelkiego rodzaju samochodziki zawladnely mieszkaniem. Wspolmieszkamy z nimi czesto robiac slalom i inne akrobacje aby ich nie nadepnac. O perfekcyjnym ladzie ze ston magazynow mozna zapomniec. Tez tak macie?
W pokoju Sofii wstawilismy nowa biblioteczke z serii Hemnes na ksiazki i inne skarby. Zrobilo sie moze troszke mniej miejsca, ale takie rozwiazanie najbardziej mi sie podoba.



Sofia zdecydowala, ze jej kuchnie zabawke mozemy przestawic do pokoju brata a na jej miejsce ustawimy biurko. Dlugo myslalam nad stolikiem do jej pokoju. Nie chcialam go zagracic wstawiajac duzego, "doroslego" mebla. Piecioletniemu dziecku wiele nie potrzeba. Na poczatek kombinowalam ze stolem, ktory kurzy sie w garazu. Ma on wymiary standartowego biurka i i mala szuflade pod blatem, ktora moglaby pomiescic wszelkie kredki i kartki. Nadalby sie w tym celu znakomicie. Przymierzylam i ... pomysl zostal obalony. Mebel wydal mi sie zbyt powazny i optycznie wydluzal pokoj. Robil z niego dlugi wagon. Kolejnym pomyslem bylo wykorzystanie toaletki, ktora stala dotychczas w przedpokoju:



Zdjelam gorna czesc z szufladkami i polozylam na komode. Powstal w ten sposob maly rozowy stoliczek. Jak na razie tak zostanie. Do czasu kiedy nie znajde innego, lepszego rozwiazania moja ukochana toaletka bedzie sluzyla jako male biureczko.



 

 

 Chcialabym kupic nad nie jakas poleczke albo szyne z serii Fintrop z Ikea i zawiesic na nia pojemniki na kredki, pedzelki itp.
Kiedys w Ikei  widzialam taka ekspozycje:



Podobaja mi sie te haczyki pod polka, na ktore mozna zawiesic rozne rzeczy. W oryginale jest to polka kuchenna z haczykami na kubki i filizanki, ale mysle, ze i nad biurkiem fajnie by wygladala.

Pozdrawiam serdecznie.

venerdì 10 ottobre 2014

Lepiej pozno niz wcale...;)

Pobilam chyba wszelkie rekordy: ponad trzy lata ciszy na blogu. Trzy lata pelne zmian. Druga ciaza, narodziny dziecka, przebudowa domu....oj dzialo sie, dzialo...wracam pelna zapalu i mam nadzieje , ze starczy mi go na dlugo. Oto moje dzieciaki: Sofia i Sebastian.



Jeszcze niedawno nasz dom wygladal jak jedno wielkie pobojowisko. Wyburzone sciany, kupa gruzu, plandeka na drzwiach, ktora chronila reszte mieszkania przed kurzem. A to wszystko z raczkujacym brzdacem, ktory ciekaw swiata wchodzil tam gdzie nie powinien. Wraz z pojawieniem sie nowego potomka pojawila sie potrzeba wygospodarowania nowych przestrzeni dla dzieci. Mala klitka corci przestala miescic wszystkie jej skarby a i maly, ktory jeszcze spi w moim lozku, ma juz pokazna kolekcje samochodow, koparek i traktorow.Teraz pomalutku staramy sie urzadzic nasze cztery katy, udekorowac i sprawic aby bylo cieplutko i rodzinnie. Wymaga to baaardzo duzo czasu, ktorego przy dwojce malych dzieci, ciagle brakuje. Poki co, ciesze sie tym co mam. Czasem ladnie posprzatane mieszkanie daje wiecej satysfakcji niz radykalne zmiany. Tutaj pokoj cory w trakcie remontu:


1. Na podlodze bialo- szare panele:


2. Na dwoch  przeciwleglych scianach rozowa tapeta w malutkie rozyczki firmy Rash z kolekcji Lazy Sunday 2016:




3. Meble pochodza glownie z Ikea i z pchlego targu.

A tak prezentuje sie pokoik po umeblowaniu i przed wniesieniem do niego ton zabawek:



Brakuje tu jeszcze troche dekoracji, polek na ksiazki, fajnego oswietlenia... eh. Chcialabym, chciala.;)  

Pozdrawiam wszystkich serdecznie.